sobota, 16 lipca 2016

Prolog

Spojrzała w jego oczy. Ujrzała w nich zapewne to, co widniało w jej. Perfekcyjne odbicie stanu, w jakim się przy nim znalazła. Niezdolną do pohamowania gorączkę. Gwałtownie napierającą na nią falę, ogarniającą całe jej ciało. Pożądanie rodzące się w brzuchu. Działanie tego pierwotnego instynktu.
Nawet nie spostrzegła jak bardzo reagowała na jego obecność. Jak duszno zrobiło się w pomieszczeniu. Nie dawała sobie szans na odepchnięcie tej kuszącej propozycji wiedząc, że już z miejsca z nim przegrała. To po prostu musiało się stać.
- Nie chodzę do łóżka z facetami na pierwszej randce - chwyciła się ostatniej deski ratunku, kiedy wciąż lustrował ją wzrokiem powodując, że płonęła przy sile jego oczu. Spostrzegła jedynie jego smukłe palce powoli odpinające pierwsze guziki eleganckiej granatowej koszuli, w której wyglądał nieziemsko. W duchu pragnęła ujrzeć go bez niej niezaprzeczalnie wierząc, że widok ten będzie o wiele bardziej seksowny. Uśmiechnął się figlarnie zauważając jej rosnące z sekundy na sekundę podniecenie i nie przestał tego, co robił.
- My nie jesteśmy na randce gwoli ścisłości - odpowiedział gardłowo. Rozchyliła lekko usta, słysząc te słowa. Powinna przecież potraktować to jako obelgę. Czy on właśnie nie zasugerował kim tak naprawdę się stała jadąc dobrowolnie do jego mieszkania? Czego innego mogła się spodziewać godząc się na jego propozycję? Nie jest głupia, a jednak coś podjęło tę decyzję za nią.
- Skoro tak to lepiej nie traktujmy tego tak personalnie - odparła zmysłowym głosem, co nieco go zdezorientowało. Chyba nie takiej odpowiedzi się spodziewał - mam nadzieję, że jesteś choć w połowie dobry tak jak się zapowiadasz.
Teraz oczy mu zwyczajnie rozbłysły. Na usta wkradł mu się uśmiech satysfakcji i zadowolenia. W ułamku sekundy wrócił ten cwaniacki wyraz twarzy i bijąca pewność siebie. Nie była w stanie dłużej zastanawiać się nad jego myślami, bo ten cholerny uśmiech powodował, że kolana same się pod nią uginały.
- Mam rozumieć, że nabrałaś ochoty na całkiem niezły seks? - spytał po chwili. Uśmiechnęła się, podobnie jak on.
- Masz przez to rozumieć, że nabrałam ochoty na całkiem niezły i porządny seks. Z całkiem niezłym i porządnym orgazmem - wyznała, patrząc mu nieustępliwie w oczy. Tak łatwo można było zobaczyć w nim kalejdoskop doznań, jakich właśnie zaznawał. Jak bardzo ta kobieta na niego w tym momencie działała. Jak niewiele dłużej może się powstrzymywać przed prostym przyciśnięciem jej do przeciwległej ściany i uczynieniem tego, na co ma ochotę przez cały wieczór w jej towarzystwie. To było niczym szał.
- Aż tak bardzo cię pociągam? - spytał, nie chcąc dać po sobie poznać, że tak naprawdę to on jest niewolnikiem nie zdolnym do poruszenia się pod siłą jej spojrzenia. Ukazała przed nim rząd białych zębów, a potem, z pewnością świadomie, przygryzła dolną wargę. Ciśnienie w jego żyłach osiągnęło już chyba swój limit. Dawał jej ostatnie kilkadziesiąt sekund zanim wreszcie się na nią rzuci.
Napotykając jego zaskoczenie, powoli zrobiła kilka kroków do przodu i znalazła się tuż przed nim. Ogarnęła go woń jej fiołkowych delikatnych perfum połączonych z zapachem owocowego szamponu do włosów. Wziął głęboki wdech, bo po prostu nie mógł się powstrzymać. Stała tak i patrzyła mu prosto w oczy. Miał ochotę ją pocałować.
- A może jednak jest zupełnie na odwrót? - zaczęła i zawiesiła głos. Uniósł do góry prawą brew - może to właśnie to ja ciebie pociągam tak bardzo, że najchętniej w tym momencie zerwałbyś ze mnie tę sukienkę, przycisnął do ściany tuż za mną i wypieprzył tak, że nie wiedziałabym kompletnie jak się nazywam i który mamy rok? - szepnęła wprost do jego ucha, przykładając dłoń do uwypuklenia na jego spodniach. Była tak cholernie bezpośrednia w swoich ruchach, że nie mógł się temu nadziwić. Serce łomotało mu tak jakby za chwilę miało wyskoczyć na środek pokoju. Zapomniał, jak się oddycha. Wszystko inne było mu obojętne, kiedy stała tak przed nim a fala rudych gęstych loków opadała na jej plecy i ramiona. Kiedy była tu cała dla niego.
Pocałowała go. Subtelnie i zmysłowo. Ledwie dotykając jego warg, ale pozwalając sobie na przygryzienie jednej z nich, pociągając ją lekko. Zdusił bezgłośny jęk a potem, tak jak zamierzał, rzucił się na nią niczym dzikie zwierzę. Zaczął zasypywać pocałunkami, które nie miały limitu i były totalnie nieprzyzwoite. Nie krępował się, by chwycić w dłoń jej krągłą pierś i zacząć ją pieścić, pobudzając jej ciało. Nie miała perfekcyjnie smukłej figury, nie była wysportowana. Ale była tak nieziemsko pociągająca z tymi wielkimi niebieskimi oczami i pełnymi kształtami, że śmiało postawiłby ją na piedestale ponad każdą inną.
Po chwili poczuł, że nie ma już na sobie spodni, bo jej sprytne dłonie poradziły sobie z paskiem i rozporkiem. Z kolei jedna z jego dłoni dawno temu znalazła jej najbardziej intymne miejsce, tak gorące i gotowe na jego przyjęcie. Myślał, że eksploduje. Ona miała ochotę dojść w momencie, kiedy jego palce odszukały jej wnętrze.
Dla nich obojga to było szalone, takie nowe, tak zmysłowe, seksowne, pełne napięcia, szybkiego tempa i nie do okiełznania pożądania. Oboje świadomie się na to godzili zostawiając swoje życia i swoje sprawy daleko w tyle. Chwilo, jesteś piękna. Trwaj! Niech się dzieje, co chce. Konsekwencje mogą ponieść jutro, a los niech nie odmawia im tego, co właśnie ze sobą przeżywają. Bo kiedy nareszcie się połączyli, to nie było zwykłe fizyczne złączenie dwóch młodych i żądających siebie ciał. To nie był zwykły seks pomiędzy dwoma osobami, które kolejnego ranka miały wrócić do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. To nie miało się tak prosto zakończyć.
Tego wieczoru rzucili na siebie prawdziwe zaklęcie.



***
Witajcie!

Nowe opowiadanie, nowa historia, nowa tematyka. Pozostaje tylko ten sam Schlierenzauer. No, z pewnością nieco zmodyfikowany :)
Prolog jest zaskakujący? Oryginalny? Na tyle pociągający, że macie ochotę na zapoznanie się z pierwszym rozdziałem w ciągu kolejnych 10 minut? Nie sądzę. Ale ma coś w sobie, co wiele powie o tym opowiadaniu. Coś, co tak naprawdę dzieje się niemal w każdej sekundzie naszego codziennego życia i bez czego ciężko byłoby nam przetrwać w pracy czy w trakcie innych obowiązków. Chcę Wam tu pokazać, co może zrobić z człowiekiem silne i niespodziewane uczucie do drugiej osoby. I nie chodzi tu wcale o miłość, bo miłość powoli kiełkuje i dojrzewa tak jak wszystko w naturze. 
Mam nadzieję, że po takiej zapowiedzi zostaniecie tu ze mną i moimi bohaterami tak jak chętnie odwiedzałyście poprzedniego bloga. Serdecznie do tego zachęcam i obiecuję, że historia nie będzie wcale taka zwyczajna i prosta.
Pozdrawiam :)

P.S. Życzę oczywiście udanego wypadu do Wisły kaźdemu, kto się tam wybiera. Oby nasi chłopcy spisali się tak rewelacyjnie jak dziś, w Courchevel! :)


Ann x

10 komentarzy:

  1. Hej!
    Prolog genialny, choć trochę odważny, że tak powiem. Ale na pewno zachęca. :)
    Czytałam Twoje poprzednie opowiadanie, lecz nie komentowałam. Tutaj postaram się pojawiać co rozdział. :) Przynajmniej mam nadzieję.
    Opowiadanie dodaje do listy czytanych blogów i będę czekać na pierwszy rozdział.
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :-)
    Prolog jest cudowny! Tak, chcę kolejnego rozdziału w ciągu kolejnych 10 minut! Jak w ogóle możesz o to pytać? To przecież oczywiste. Ja niestety nie wybieram się do Wisły w tym roku, ale życzę wszystkim dobrej zabawy, bo przecież o to chodzi w kibicowaniu. Mam nadzieję, że chłopaki spiszą sie doskonale!
    Czekam na następny. Pozdrawiam i weny życzę
    Madźka :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem!
    Powiem szczerze, że zaskoczyłaś mnie takim prologiem, bo jest dość... odważny, nazwijmy to w ten sposób. Dlatego podoba mi się i intryguje podwójne ^^
    No i Gregor w obsadzie, czyli masz mnie w całości do końca :D
    Czekam niecierpliwie na pierwszy rozdział, bo na pewno będzie warto. Weny życzę, kochana!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :)
    Cudowny prolog i masz mnie w 100%! Ugh, dlaczego ja nie potrafię tak pięknie pisać?
    Jest Gregor jestem i ja. Uwielbiam o nim czytać, chociaż pisać za nic nie potrafię...
    Czekam na jedynkę, ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejo :)
    Prolog dość oryginalny i odważny, ale naprawdę super <3 Jak ja bym chciała umieć tak pisać jak ty... Po prosu jesteś do tego stworzona :*
    Co do bohatera, przyznam, że głosowałam na Michaela. Trudno się mówi... Grega też uwielbiam. W dodatku w Twoim wykonaniu :)
    Czekam na następny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje za komentarz :)
      Ja rowniez wierzylam ze tym razem uda mi sie napisac cos o Michaelu (choc za nim nie przepadam) jednak w glosowaniu wygral Gregor. Panowie szli leb w leb! :)

      Usuń
  6. Dopiero znalazłamchwilę zżeby mmócprzeczytać ten prolog w pełnym skupieniu i... Masz mnie po raz kolejny. Zostaję, to pewne!

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam za spóźnienie z komentarzem, ale wcześniej nie dałam rady:(
    Oj Kochana powiem Ci... ostro! Zaostrzyłaś moją ciekawość do granic i już naprawdę nie mogę się doczekać tego, jak akcja się rozwinie:)
    Czekam:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Kochana.
    O matko zaczyna się robić gorąco. Prolog genialny.
    I już śmiało mogę powiedzieć, że to opowiadanie będzie kompletnie inne niż historia Hani i Gregora.
    Powiem szczerze,że takie sceny wychodzą Ci genialnie co już dawno pokazałas w historii Moniki i Gregora.
    Czekam na jedyneczkę
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak dla mnie niesamowity <3
    W takich momentach bardzo łatwo przekroczyć granicę przyzwoitości, ale Ty niezwykle sprawnie lawirujesz właśnie po tej cienkiej granicy, wprawiając mnie- zwykłą czytelniczkę- w prawdziwe osłupienie, bo jak można pisać tak wspaniale?? Widać, że subtelnie łapiesz takie magiczne momenty, które w innym wydaniu byłyby ordynarde i zboczone, ale Ty potrafisz to tak ująć, że nie mam wątpliwości, iż potrafisz czarować. Bo oczarowałaś mnie samym prologiem :)

    OdpowiedzUsuń